Krzysztof Rybka
Pogorzela – Pogorschella – Brandenstein. II wojna światowa
2018, Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Pogorzeli, Pogorzela

powiązane osoby —

  • W (…) maju został schwytany przebywający w ukryciu Kazimierz Mikstacki. Wcześniej aresztowano Marcina Rychlika, Wojciech Góździa i Zygmunta Lipke. Nie znam przyczyn aresztowania Góździa i Lipke, ale ich zatrzymanie należy łączyć z trzecią falą aresztowań w Kraju Warty. Pierwsza — we wrześniu i październiku 1939 r., druga — od 8 listopada do końca grudnia 1939 r. i trzecia — w kwietniu i maju 1940 r.

    Ostatnia z tych akcji była przygotowana szczególnie starannie. Sipo i Gestapo, wspólnie z Landratami i przedstawicielami niemieckiej mniejszości narodowej, ustaliły dokładną listę osób przeznaczonych do aresztowania. Na liście znaleźli się niektórzy powstańcy wielkopolscy, przedwojenni działacze polityczni, aktywni działacze Polskiego Związku Zachodniego, nauczyciele, oficerowie i podoficerowie, studenci i inne osoby uznane za wrogie. Wszyscy aresztowani w tej akcji po krótkim pobycie w więzieniach i obozach w Kraju Warty zesłani zostali do obozów koncentracyjnych w Rzeszy

    Starszym pogorzelanom znane są okoliczności aresztowania Marcina Rychlika. Z opowiadań mistrza fryzjerskiego Jana Idkowskiego, który był uczniem pana Rychlika, wysnuwa się następująca historia. Zakład fryzjerski mieścił się wówczas na ulicy Krobskiej naprzeciw kościoła ewangelickiego. Pod koniec zimy 1940 roku, kiedy jeszcze leżał śnieg, ktoś wykonał przed kościołem ewangelickim na śniegu napis »Ręce precz od Gdańska, Gdańsk był i będzie nasz«. Przyszli żandarmi i stwierdzili, że napis jest charaktery-styczny i przypomina litery z szyldu zakładowego. Mimo zapewnień pana Marcina Rychlika, że nie ma nic wspólnego z tym napisem, wyżej wymieniony został aresztowany. Cała czwórka została przewieziona do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie przebywali do 2 sierpnia 1940 roku. Stamtąd przetransportowano ich do Mauthausen.

    W dniu 4 lutego 1941 roku Państwowa Policja w Poznaniu w piśmie do burmistrza i miejscowej policji w Pogorzeli, powiat Krotoszyn, informuje:

    Temat: Śmierć więźnia aresztu Wojciecha Góźdź, sekretarza, urodzonego 19.4.1900 r. w Wanne-Eickel, wyznania rzymsko-katolickiego, Polaka, ostatnie znane miejsce zamieszkania — Pogorzela, ul. Szpitalna 198. Znaki szczególne — brak. Wymieniony powyżej więzień aresztu, zmarł 30 stycznia 1941 roku w obozie koncentracyjnym w Mauthausen, z powodu ciężkiego zapalenia jelita grubego. Ciało Góźdźa zostało skremowane w krematorium Mauthausen. Jeśli urna do pochówku na cmentarzu będzie wymagana, to trzeba złożyć formularz do krematorium Mauthausen na adres lokalnego zarządu cmentarza, który jest znany. Dostawa urny jest bezpłatna. Ja szukam, Kazimiery Góźdź z Pogorzeli ul. Szpitalna 198, o której mowa w owym piśmie. O załatwieniu sprawy proszę mnie niezwłocznie powiadomić.

    Ponieważ w Pogorzeli nie funkcjonował zarząd cmentarza, wdowa po zmarłym — pani Kazimiera Goźdź zwróciła się o urnę, by sprowadzić ją na pogrzeb na miejscowym cmentarzu wysyłając wniosek z jednoczesnym zapytaniem o wydanie rzeczy zmarłego męża i świadectwo zgonu.

    W tym samym obozie zamęczony został Lipke Zygmunt, który zmarł w dniu 14 września 1941 roku.

    W dniu 6 stycznia 1941 r. zostali aresztowani Antoni Boroński, który był kanclerzem miejskim, i Franciszek Filipiak, mistrz ślusarski. Obydwaj wywiezieni zostali do obozu w Mauthausen, gdzie zmarli. Nieznana jest przyczyna ich aresztowania, domniemywać można, że jest to pokłosie kontroli w urzędzie miejskim. Nowy komisarz Diedrich przejmując urząd od burmistrza Thorenza, otrzymał protokół z kontroli urzędu zakończonej w dniu 9 stycznia 1941 roku z następującą adnotacją. »Do Biura Komisarza Diedricha. Uwzględniam sprawozdanie z kontroli z dnia 9 stycznia 1941 roku z zadłużeniem, które było spowodowane przez byłego kasjera Borońskiego, nie-dobór w wysokości RM 394,52. Kwota ta jest do uregulowania«.

    Do obozu w Mauthausen z naszego terenu trafili: Borofiski Antoni, Glapa Wojciech, Góźdź Wojciech, Filipiak Franciszek, Mikstacki Kazimierz Lipke Zygmunt, Rychlik Marcin, a w roku 1944 Baranowski Telesfor i Mrzewka Stefan. Na chwilę obecną nie jest mi znany los: Wojciecha Glapy i Kazimierza Mikstackiego. Wyzwolenia z obozu doczekali: Marcin Rychlik i Stefan Mrzewka, pozostali zostali zamęczeni i zginęli.

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 136, cyt. za: Monografia Koźmina Wielkopolskiego…, s. 492
  • Oto fragment artykułu prasowego z Panoramy Leszczyńskiej autorstwa pana Alfreda Siamy (…)

    OBOZOWE PIEKŁO — 15 czerwca 1944 r. Stefan znalazł się w transporcie kolejowym, który 2 tysiące stłoczonych w wagonie ludzi wiózł do obozu koncentracyjnego w Mauthausen w Austrii. Gdy przybyli na miejsce, na rampie kolejowej przywitał ich psi i esesmański jazgot. Potem krzyki, nerwowa bieganina i selekcja: osobno mężczyźni, kobiety, dzieci, kalecy i niezdolni do pracy. Stefan Mrzewka nie rozumiał tego, co się wokół niego działo. Sądził, że to jakiś obozowy ceremoniał powitania, próba przestraszenia więźniów — nowicjuszy. Dopiero kilka dni później ktoś uzmysłowił mu, że pięciuset ludzi z jego trans-portu — starcy, dzieci, kobiety — poszło od razu do gazu. — Gdy nadarzyła się okazja, zgłosiłem się ochotniczo do pracy w austriackiej kopalni rudy żelaza w Eischenerz. Moja decyzja była wynikiem trzeźwej kalkulacji. Wiedziałem, że jako młody i silny mężczyzna mam większe szanse przeżycia tam, aniżeli w obozie. Bo w obozie panowała filozofia »umrzesz, gdy hitlerowiec będzie miał zły humor«, a w kopalni — »umrzesz dopiero wówczas, gdy już nie będziesz hitlerowcom potrzebny«. Jednak praca w kopalni była tak mordercza, iż wkrótce nie mógł jej podołać. Od ciągłego trzymania ciężkiego świdra zesztywniały mu palce u obu rąk (prawy kciuk po wojnie będzie musiał być amputowany). Jako półinwalida zdołał na szczęście uniknąć likwidacji, trafiając do fabryki broni w Peggau. Przebywał tam do kwietnia 1945 r., kiedy to wszystkich więźniów postanowiono ewakuować z powrotem do Mauthausen ze względu na zbliżający się od południa front. 8 kwietnia 1945 r. rozpoczął się marsz, który później więźniowie ochrzcili mianem czarnego lub śmiertelnego. 5 tysięcy wygłodzonych, wyczerpanych ciężką pracą i w większości wypadków chorych więźniów w ciągu 7 dni musiało przejść 80 kilometrów. Od samego początku obowiązywała zasada: kto zostaje w tyle, ten umiera. Zostało ok. 3 tys. Ludzi, którzy nie mogąc iść dalej, kładli się na ziemi i prosili konwojentów o strzał w głowę. — Niewiele brakowało, a zginąłbym i ja. Byłem potwornie głodny i osłabiony, a kroczący obok esesman jadł chleb. Ostatniej kromki nie dojadł do końca i rzucił resztki na ziemię. Wówczas ja odruchowo się po nie schyliłem, a drugi wartownik, który szedł za inną, natychmiast strzelił w moim kierunku. Usłyszałem świst — kula poszła obok mojej pochylonej głowy i zaryła w ziemię.

    WOLNOŚĆ Należał do tych szczęśliwców, którzy w tamte kwietniowe dni zdołali dowlec się do Mauthausen. Miejsce to w kwietniu 1945 r. wydawało się już Stefanowi zupełnie inne. Nie było krzyków, nieustannej bieganiny ani walki o przeżycie. Cały obóz przypominał jedną wielką trupiarnię — ludzie umierali albo sprawiali wrażenie umierających, całkowicie zobojętniałych wobec swojego losu. Ożywienie nastąpiło 5 maja 1945 r., kiedy do Mauthausen wkroczyły jednostki 9 dywizji amerykańskiej. Rozpoczęło się wielkie polowanie na kapów i kolaborantów. — Widziałem, jak kilku wychudzonych i wrzeszczących więźniów skrzętnie się uwija wokół znienawidzonego Ukraińca, odcinając mu zdobytą brzytwą, głowę. Ci sami ludzie jeszcze kilka dni temu leżeli nieruchomo na ziemi i przypominali żywe trupy. Nie sądziłem, by mogli o własnych siłach wstać, nie mówiąc już o poruszaniu się lub głośnych krzykach. Ożywiła ich nienawiść, wyhodowana na upodleniu i własnej krzywdzie. Nikomu nie życzę, by musiał kogokolwiek i kiedykolwiek tak nienawidzić.

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 138, cyt. za: Panorama Leszczyńska, 7.10.99 r., nr 40 (1026)
  • W lipcu i sierpniu 1939 roku przygotowania obronne nabrały jawnego charakteru. Społeczeństwo brało udział w kopaniu rowów przeciwlotniczych i przeciwczołgowych Mieszkańcy Pogorzeli zostali włączeni w system obronny Kobylina. W tych miesiącach codziennie wyjeżdżało do kopania okopów około 30 mężczyzn. Okres ten tak wspomina Stanisław Jaroński: „W lipcu zaczęto budować okopy w Wyganowie. Na zmianę dojeżdżaliśmy z Pogorzeli do Wyganowa, w dzień kopaliśmy okopy, a wieczory spędzaliśmy w domach. Razem ze mną jeździło około 30 mężczyzn.”

    Z tych czasów zachował się szczegółowy wykaz członków Bractwa Strzeleckiego, którzy wydatnie pomagali w przygotowaniu linii obrony przez dwa dni.

    „20 sierpnia 1. Schaetzel Stanisław, 2. Otte Jan, 3. Wojciechowski Jan, 4. Roszczak Jan, 5. Wielicki Alfons, 6. Stachowski Józef, 7. Fengler Józef, Kopano rowy łączące rzeki Rzędzię (Radence) i Orlę.” W dniu 27. VIII. – wyjechała inna grupa. „podwodą na linię Wyganów – Kobylin w celu kopania rowów dla Armii (przeciwczołgowych) 1. Andrzejewski Stanisław, 2. Mikstacki Antoni, 3. Bolewicki Walenty, 4. Sierszulski Kazimierz, 5. Bączkiewicz Józef, 6. Czwojda Tomasz, 7. Foltynowicz Władysław, 8. Lipke Zygmunt, 9. Witczak Bronisław”

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 25, cyt. za: Protokolarz Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Pogorzeli

    Zagrzewając się do pracy i umacniając na duchu śpiewali bracia pieśń bracką „Marsz Kurkowego Bractwa Strzeleckiego”.

    „Hej Bracia wraz – szeregiem broń przy broni,
    A z piersi naszych żywy stanie mur,
    Jak ojców kord – tak Polskę dziś zasłoni,
    Z braterskich strzelb piorunów gromki chór,
    Wszak z hufca strzelców zastęp wnet gotowy
    By za Ojczyznę w święty ruszyć bój.
    Obrońców ziemi wzbudzić zapał nowy
    I mundur zmienić na obrońców strój,
    Po wieki wiek strzeleckie oko dłoń
    To straż, to tarcz, to dla Ojczyzny broń”

    Krzysztof Rybka, cyt. za: Protokolarz Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Pogorzeli
  • Wojna oprócz zniszczeń. pozostawiła głębokie rany psychiczne, których czas nie potrafił zabliźnić. Pokutowały one w społeczeństwie przez wiele lat. Na zakończenie rozdziału chciałbym przytoczyć fragment protokołu Kurkowego Bractwa Strzeleckiego z dnia 23 marca 1947 roku, któremu przewodniczył Kazimierz Sierszulski.

    »Druga wojna światowa zniszczyła kraj, pochłonęła dużą ilość ofiar, wśród tych, którzy już nigdy nie wrócili do swego domu znaleźli się członkowie Bractwa Kurkowego: Komendant Bractwa — porucznik, nauczyciel, powstaniec śp. Baranowski Telesfor odznaczony orderami i krzyżami zasługi — zginął 11.12.1944 r. w. ob. kon. Mathausen; śp. Góźdź Wojciech — sekretarz miejski, odznaczony medalami, zginął dnia 30.1.1941 w ob. kon. w Dachau, [Mauthausen]; śp. Boroński Antoni — rachmistrz miejski, odznaczony medalami, zginął dnia 10.6.1942 w ob. kon. w Mauthausen; śp. Lipke Zygmunt — kupiec, zginął 14.1.1941 r. w ob. kon. Dachau.

    Wskutek niszczycielskiej akcji hitlerowskiej zginęło trzech braci mianowicie: śp. Kępski Jan — oberżysta, powstaniec odznaczony. krzyżami i medalami, więzień polityczny, zmarł 10.8.1941 r. po powrocie z fortu VII Poznań na wskutek wyczerpania; śp. Sierszulski Jan — rzeźnik, zginął dnia 25.4.1942 w Dziekance; ASP. Foltynowicz Józef — powstaniec odznaczony medalami i krzyżami zasługi, rolnik, po zaaresztowaniu w styczniu 1940 roku w Koźminie zginął bez śladu.

    Na wygnaniu zmarło dwóch braci i to: śp. Bolewicki Jan — rolnik, zmarł 11.10.1942 r. w Maciejowicach powiat Garwoliński; śp. Foltynowicz Bronisław — honorowy członek, zmarł dnia 9.1.1944 r. w Nadarzynie.

    Zmarło w czasie okupacji hitlerowskiej na miejscu dwóch braci i to: śp. Zbrożek Bazyli — handlarz, dnia 23 kwietnia 1944 r.; śp. Frąckowiak Józef— rolnik, dnia 22 czerwca 1944 r.

    W tej tak ciężkiej okupacji tylko kilku znalazło się braci zaprzeczeńców narodowych, reszta zaś została wierna swojej godności Polaka. Nie będę przytaczał ich nazwisk. Niech historia wyda o nich sąd«.

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 262, cyt. za: Protokolarz Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Pogorzeli
  • W pierwszym dniu września z Pogorzeli wycofały się władze: urząd pocztowy, kolejowy i policja. Odbyło się to wszystko zgodnie z przygotowanym przez powiat planem ewakuacji władz państwowych na zaplecze frontu. W Krotoszynie sformowano pociągi ewakuacyjne dla wyznaczonych rodzin wojskowych, policjantów, urzędników, kolejarzy, pocztowców, które miały dotrzeć na zaplecze frontu. Z Krotoszyna pociąg odjechał 1 września w godzinach popołudniowych. (…) W tym transporcie zginął, jako pierwszy z pogorzelaków Władysław Klepacki, naczelnik Urzędu Pocztowego w Pogorzeli. Przewoził całe pocztowe mienie do Warszawy.

    W 1939 r. w związku z możliwością wojny z III Rzesza przewidywano sformowanie pociągów ewakuacyjnych dla rodzin wojskowych, policjantów, urzędników, kolejarzy, pocztowców, które miały dotrzeć na przewidywane zaplecze frontu. Z Krotoszyna pociąg odjechał 1 września w godzinach popołudniowych, jego trasa prowadziła przez Koźmin, Jarocin, Konin. 2 września ok. godziny 15.00 podczas postoju w pobliżu dworca kolejowego w Kole pociąg został najpierw zbombardowany przez samoloty niemieckie, a następnie pasażerowie pociągu zostali ostrzelani przez lotników z broni pokładowej. Z tego transportu zginęło co najmniej sto kilkadziesiąt osób, a dalszych kilkadziesiąt zmarło z powodu ran w szpitalu w Kole. Dalsza trasa pociągu wiodła przez Warszawę do miejscowości Narol pod Lwowem.

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 41, cyt. za: Edward Jokiel, Antoni Korsak, Michał Pietrowski, Powstanie pomnik upamiętniający ofiary nalotu na pociąg ewakuacyjny w Kole 2 IX 1939 r., www.kobylin.pl, 2012
  • Dnia 3 września, po odejściu wojska z tego terenu osamotnieni mieszkańcy miasta w celu utrzymania ładu i porządku powołali Straż Obywatelską, w skład, której weszli: Bączkiewicz Józef, Bolewicki Wacław, Boroński Roman, Czwojda Tomasz, Fahner Leonard, Foltynowicz Bolesław, Foltynowicz Władysław, Kaniewski Jakub, Kępski Jan, Kuś Andrzej, Lipke Zygmunt, Łankiewicz Marian, Mixtacki Antoni, Mixtacki Jan, Mixtacki Józef, Robaczyński Kazimierz, Schaetzel Stanisław, Sierszulski Kazimierz, Szymkowiak Edmund. Kolejne dni to nerwowy czas oczekiwania na wydarzenia. W poniedziałek 4 września rozeszła się wiadomość, że Anglia i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę, co znacznie poprawiło nastroje mieszkańców.

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 48
  • Najwcześniej Niemcy weszli i opanowali stolicę powiatu krotoszyńskiego. Już w dniu 3 września jeden z pododdziałów Wehrmachtu wszedł do miasta. Zajęcie Koźmina nastąpiło 6 września. W tym samym dniu wojska niemieckie opanowały powiat gostyński. Do Pogorzeli niemiecki zmotoryzowany oddział SS wjechał w czwartek, dnia 7 września we wczesnych godzinach dopołudniowych.

    Trudno dziś odtworzyć cały przebieg wydarzeń. Przypuszczalnie była to grupa od 70 do 100 osób. Przybyli autobusem i na motorach. Wojska niemieckie przyprowadził Ewald Herrmann z Ochli, syn rolnika, który zgłosił się jako przewodnik i tłumacz. Ten sam, który od 23 sierpnia 1939 roku ukrywał się w lasach, ponieważ nie zgłosił się na pobór do wojska.

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 49

    Z wkroczeniem wojsk niemiecki do Pogorzeli Straż Obywatelska przestała działać, a wraz z nią zaprzestaje swej aktywnej działalności Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Pogorzeli. Ostatnia notatka sporządzona przez sekretarza Bractwa Kazimierza Sierszulskiego brzmiała:

    »W usuwaniu się przed nadchodzącym nieprzyjacielem zabrałem listy członków samoobrony i Straży Obyw. Powstałej dnia 3 września 1939 roku i złożyłem wraz z wszelkimi legitymacjami dnia 10.9.1939 r. w Zarządzie Głów. Zjednoczenia Kurkowych Bractw Strzeleckich w Poznaniu na ręce sekretarza Zjed. Brata Józefa Berbowskiego w celu przechowania.«

    Tam też zawieziono sztandar Bractwa i niektóre odpisy dokumentów. Rzeczy tych po wojnie nigdy nie odzyskano – zaginęły.

    Krzysztof Rybka, cyt. za: Protokolarz Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Pogorzeli
  • Czas wojenny spowodował, że wiele firm rzemieślniczych przestało funkcjonować. W raporcie do landrata w dniu 2 listopada 1939 roku informował, że wśród znaczących rzemieślników w naszym mieście występują: stolarz George Peukert — etniczny Niemiec, rymarz Emil Handke — etniczny Niemiec, kowal Richard Reimann — etniczny Niemiec, Firma Budowlana, Drewno i Węgiel — sklep Ernst Thorenz — etniczny Niemiec, murarz Leo Fahner — Polak.

    Kolejny jednak miesiąc to celowe zamykanie firm polskich, stąd rozpoczyna się długotrwały proces przejmowania polskiego majątku, w tym dobrze prosperujących firm polskich. W połowie grudnia 1939 roku po wysiedleniu Aleksandra Przybylskiego, tylko jedna restauracja w Małgowie pozostawała w polskich rękach.

    Już 2 stycznia 1940 roku landrat krotoszyński w piśmie do burmistrza prosi o potwierdzenie wykazu skonfiskowanych gospodarstw i gruntów: »Według mojej listy są następujące firmy lub grunty przejęte:
    1. Handel zbożem Wacław Bolewicki — Pogorzela,
    2. Młyn zbożowy i handel zbożem Lipke — Pogorzela,
    3. Handel zbożem Andrzej Knula — Pogorzela,
    4. Rzeźnictwo Franciszek Bolewicki — Pogorzela,
    5. Rzeźnictwo Edmund Przybylski — Pogorzela,
    6. Handel i rzeźnictwo Przybylski — Pogorzela,
    7. Rzeźnictwo Franciszek Maslankiewicz —Pogorzela,
    8. Zakład ślusarski — Wacław Ziemowski — Pogorzela,
    9. Grunty Feliksa Szatkowskiego — Pogorzela.«128

    Lista ta była jednak nieprecyzyjna. Dwa pierwsze zakłady prowadzone przez Wacława Bolewickiego i Zygmunta Lipke były nadal prowadzone przez polskich właścicieli. Jak informował burmistrz »Te dwie firmy są istotne dla miejscowej gospodarki i mogą być skonfiskowane dopiero, kiedy pojawią się odpowiedni niemieccy fachowcy«. Poza tymi zakładami — firmy z punktów 3,4,5,6,7 były od dłuższego czasu urzędowo (oficjalnie) zamknięte. Jedynie zakład ślusarski Wacława Ziemowskiego został skonfiskowany i przeszedł, jak to określano w »zaufane ręce”, w tym wypadku Niemca Paula Bobke. Natomiast grunty Feliksa Szatkowskiego przejęło miasto. W spisie tym brakuje również gospodarstw rolnych, które zostały skonfiskowane Polakom. Wśród firm do dalszej konfiskaty wymienił: dom handlowy — Mieczysława Buszy i usługi hotelarskie Aleksandra Przybylskiego, które z braku specjalistów były zamknięte (rodzinę Przybylskich wysiedlono do GG). W lutym 1940 roku burmistrz otrzymał wzory formularzy przejęcia polskich firm zbożowych, a 22 lutego zameldował: »W komplecie przesyłam wypełnione dokumenty dla dwóch wybitnych polskich firm Wacława Bolewickiego i Zygmunta Lipke. Firma zbożowa Knula została zlikwidowana z dniem 15.12.1939 roku«.

    Wiele spraw załatwiano z pełną premedytacją. Dla własnej wygody i z braku specjalistów pochodzenia niemieckiego przedłużano wybranym rzemieślnikom zgody na wykonywanie zawodu.

    Krzysztof Rybka, Pogorzela Pogorschella Brandenstein. II wojna światowa, 2018, s. 80